Zima to dla mnie czas małej aktywności ogrodniczej i dlatego z okazji Świąt Bożego Narodzenia, chciałam mieć w domu trochę mojego, żywego, zielonego ogrodu.
Pogoda nie zachęca do spacerów, ani innego oglądania roślin, niż przez szybę okna. Znalazłam, jednak, sposób na to, by poczuć zapach świeżych roślin i mieć je na wyciągnięcie ręki.
Po dwóch dniach zmagań i obmyślania powstały w całości naturalne (no może za wyjątkiem małych ozdób) wianki i stroiki świąteczne 🙂 Długie poszukiwania podkładów wiklinowych spełzły na niczym i właśnie dzięki temu odkryłam, że bazę można zrobić samemu z gałązek dzikiego wina 🙂 W ogrodzie znalazłam też gałązki jodły, kosodrzewiny i świerka. Całości dopełniły szyszki i orzechy. Pozostało je pomalować i przykleić, dodać suszone owoce i trochę kupionych ozdób. Z takiego zapasu materiału wyszły 2 wianki i 2 stroiki 🙂 Zapach lasu momentalnie zagościł w każdym kącie domu. Koszt zrobienia minimalny, dużo frajdy, satysfakcja gwarantowana 😉 Pieniądze zaoszczędzone na kupnie wianków, na pewno wydam na wiosnę, na coś do ogrodu 🙂
Powstały takie cuda 🙂
Wiankowe szalensto dopadlo chyba kazdego z nas hihi:):):)!!!!
ale coz…czas wianki sciagac i…do nastepnego grudniowego szalenstwa:)!!!!
buziam:)!!!!