Maj to najbardziej ukwiecony miesiąc w roku, a co za tym idzie, mój ulubiony czas. Kwiaty to jedno, ale ta soczysta zieleń, która już w żadnym innym momencie roku nie jest taka sama!
Piękne widoki w ogrodzie cieszą oczy, ale maj daje o sobie znać, nawet gdy ma się zamknięte oczy. Odużający zapach bzów, liliowców i irysów, miesza się z odgłosami nad wyraz ruchliwych ptaków.
W moim ogrodzie też wiele się dzieje. Wszystkie rośliny rozrastają się w imponującym tempie i kwitną burzą kwiatów.
Liliowce opanowały już pół rabaty i nie przestają się rozrastać. Dzięki grupowemu nasadzeniu, robią naprawdę duże wrażenie.
Zaskoczeniem tego sezonu, okazał się fioletowy irys, który miał być jasnoróżowy.
Przynajmniej ozdobne czosnki stanęły na wysokości zadania i pierwszy raz od paru lat, zakwitły swoimi kulami. Cieszą mnie bardzo. Jak to w ogrodzie – niektóre rzeczy wychodzą dopiero w praniu. Czosnki kwitną pięknie, ale widok ich obsychających liści, pozostawia wiele do życzenia. Dobrym patentem wydaje mi się posadzenie ich w środku koła, tworzonego przez żółte liliowce. Ich wysokie liście i kwiaty powinny dobrze ukryć nieatrakcyjne liście czosnków, które kwitną na wyższym poziomie niż liliowce.
PS. Ogród wzbogacił się o 2 magnolie i 7 hortensji 🙂
0 komentarzy