W czasach, kiedy dookoła ludzie kradną i wycinają drewno na opał, palą śmieci i pod względem ekologii, w ogóle zachowują się jakby jutro miał się skończyć świat, moja siostra z mężem sadzą las! Fantastyczny pomysł na zagospodarowanie pola uprawnego. W tamtym roku kupili i posadzili kilkaset małych sosen, brzóz, świerków i innych drzewek. Niestety zimą sarny i zające pogryzły dużą część nasadzeń. Niestety pole znajduje się na zwierzęcym szlaku, z lasu do wodopoju. W tym roku, po raz kolejny kupiono i nasadzono drzewa. Połowa lasu już była, ale skąd wziąć roślin na drugą połowę?
Olcha czarna, dęby, sosny i inne
Postanowiłam skorzystać z mnóstwa siewek olchy czarnej, której w mojej okolicy jest pełno. Na terenach podmokłych, pod każdym dorosłym drzewem, można znaleźć kilkaset małych. Z takim łupem pojechałyśmy na pole. Przy użyciu traktora i wiertla, skonstruowanego specjalnie do tego celu, zasadziliśmy resztę lasu. Żeby jesienią było kolorowo, znalazło się też miejsce dla klonów zwyczajnych, dębów zwykłych i tych czerwonych. Kraj lasu obsadzony jeszcze zostanie dzikimi różami. Będzie pięknie! Prywatny las, to dopiero przedsięwzięcie. Na szczęście już prawie skończone. Miejmy nadzieję, że zwierzęta oszczędzą tegoroczne nasadzenia, bo pod naszym dorosłym, wiejskim lasem, sąsiad siostry wykopał prywatny, duży staw, do którego zwierzęta będą miały bliżej. Jak to nie pomoże, to trzeba będzie ogrodzić wszystko siatką leśną. Nie będzie innej rady.
W planach jest uzupełnienie lasu o krzaki dzikiego bzu na soki, krzaczki poziomek i oczywiście grzybnia.
A kto wie, może znajdzie się jeszcze miejsce dla leszczyn i morw czarnych?
Wszyscy mamy nadzieję, że za kilkadziesiąt lat nasze dzieci lub wnuki będą mogły żyć w lepszym świecie i oglądać takie widoki
0 komentarzy