Rozmnażanie róż to temat o tyle powszechnie opisany, o ile rzadko wprowadzany w życie przez ogrodników amatorów. Czas to zmienić.
Są 3 sposoby pozwalające nam rozmnożyć swoje ulubione róże: poprzez odkłady, przez okulizację i przez sadzonkowanie. Podobno najpewniejszą metodą jest okulizacja, ale tego jeszcze nie próbowałam. Mogę, jednak coś napisać o rozmnażaniu róż rabatowych, wielkokwiatowych, za pomocą pobranych sadzonek.
Przygotowanie sadzonek
W tamtym roku, w lipcu, tak zupełnie od niechcenia, ucięłam parę gałązek z moich róż rabatowych. Padło na Chopin’a, Peace, Chicago Peace, Casanovę i 2 NN. Wybrałam proste pędy tuż po kwitnieniu.
Odcięłam z nich górne części, te przy których były przekwitłe kwiaty i je wyrzuciłam.
Resztę gałązek pocięłam sekatorem na ponad 10 cm odcinki, tak, by górne cięcie przebiegało ok.1 cm nad górnymi liśćmi, a dolne ok.1 cm pod dolnymi liśćmi.
Na moich pociętych już gałązkach- sadzonkach były po 2 lub 3 liście. Dla pewności, że parowanie nie będzie za duże, przycięłam je, pozostawiając po 2 małe na ogonku. Dolne oberwałam całkowicie, by nie gniły przy kontakcie z ziemią.
Na części gałązki, która ma być w ziemi, usunęłam kolce. Tak przygotowane sadzonki, jednym końcem umoczyłam w ukorzeniaczu do roślin zdrewniałych. Bardzo ważne jest, by dziurki w ziemi nie robić bezpośrednio gałązką z ukorzeniaczem, bo wtedy on się ściera. Dziurki robiłam więc innym patyczkiem i dopiero do nich delikatnie wkładałam sadzonki. Zagłębiałam je na parę centymetrów, tak by stabilnie stały, ale też by nie były “po uszy”w ziemi. Wszystko zalałam wodą, by ziemia dobrze przylgnęła do gałązek.
Przygotowanie gleby
Na moich 9 sadzonek potrzebowałam 2 większe doniczki. Wiem, że powinnam każdą 1 sadzonkę róży wsadzić do 1 doniczki, ale akurat nie miałam pod ręką. Ukorzenione rośliny łatwiej byłoby przesadzić do gruntu, przeżyłyby mniejszy stres, ale cóż – mówi się trudno. Żyzną ziemię z ogrodu, pomieszałam z piaskiem (w stosunku 50:50). Taka mieszanka nie jest zbyt ciężka dla roślin. Pozwala ona korzeniom na łatwy wzrost. Doniczki postawiłam na północnym, zewnętrznym parapecie. Na wierzch nałożyłam woreczki, w których porobiłam dziurki, żeby dostarczyć tlen i nie ugotować roślin. Dodatkowo woda z gleby nie parowała tak szybko, jakby to miało miejsce w przypadku jej braku. Codziennie sprawdzałam wilgotność no i oczywiście to, czy coś tam już rośnie. Nie mogłam się doczekać 😉
Rozwój roślin
Po około 2 tygodniach zauważyłam na części sadzonek pączki, z których później rozwinęły się liście:-) Na innych sadzonkach, niestety liście zaczęły żółknąć, opadać, a całe gałązki- zasychać. Moja obserwacja jest taka – powodzenie lub porażkę na poszczególnych, pobranych pędach widać od razu, po paru dniach. Gałązki, które dziś kwitną, od razu dobrze rokowały. Bardzo szybko ruszyły i dobrze rosły. Po dwóch tygodniach ściągnęłam folię, bo obawiałam się choroby grzybowej i dodatkowo na moich sadzonkach zalęgły się mszyce. Opryskałam je i pozbyłam się woreczków. Całe lato i jesienią, dotąd, dokąd mogły, rośliny stały na zacienionym, zewnętrznym parapecie.
Zimowanie sadzonek
Doniczki z rozmnożonymi różami zadołowałam na zimę w ogrodzie i całe zasypałam liśćmi. Wszystkie, które żyły na jesieni, dotrwały też do wiosny.
Rok po ukorzenianiu
Miesiąc temu, czyli pod koniec czerwca, doczekałam się pierwszych 3 kwiatów Chopina. Musicie mi uwierzyć, że radość, a nawet duma i wzruszenie były ogromne. Moja własna róża 🙂 Jako druga zakwitła dwoma kwiatami Chicago Peace. Trzecią różą była moja NN, śnieżno biała i pachnąca jak róża pomarszczona. Po miesiącu Chopin wypuścił kolejnych 5 pąków. Chicago Peace- 2 🙂 Z 9 ukorzenianych pędów, dziś mam 6 róż (kwitły 3).
A w tym roku…
W tym roku postanowiłam pójść na całość. Zamarzyło mi się koło, całe wypełnione kremowymi różami Chopin, otoczone bukszpanową obwódką. W związku z marzeniami, ucięłam Chopinowi parę przekwitłych gałązek, pocięłam na krótsze odcinki i całą procedurę przeprowadziłam jeszcze raz. Jak na razie nowe sadzonki ukorzeniają się 10 dni. Wyglądają jakbym je odcięła wczoraj 🙂 Stoją w cieniu. Fantastycznie się złożyło, bo upały odpuściły, a kilkudniowy deszcz zastąpił podlewanie. Taka pogoda jest najlepsza do ukorzeniania roślin.
W tym roku też zrobiłam wszystko w jednej, “zbiorczej” doniczce, ale tym razem było to zaplanowane. Dzięki temu łatwiej i szybciej będzie zakopać sadzonki na zimę. Mam nadzieję, że znów się uda i za kolejny rok będę miała 13 takich jak ta jedna z zeszłego roku 🙂 Nawet pies chce się przy niej fotografować 🙂
Gratulacje !! Piękne sadzonki !! Też muszę spróbować 🙂
Świetny artykuł. Bardzo pomocny.
A czy wiosenne gałązki róży mają szansę na rozmnozenie tą metodą ?
Będę wdzięczna za odp.
Niechcący obciełam gałązkę z trzema pędami i zastanawiam się czy cos z niej wyrośnie ?
Bardzo dziękuję za odwiedziny i dobre słowo 🙂 Nigdy nie czytałam o tym, ani nie robiłam sadzonek wiosną, ale przecież można spróbować. Zawsze trzeba było czekać, aż życiodajne soki na dobre popłyną wewnątrz rośliny-matki, ale w tym roku……przecież nie było zimy 🙂 Warto więc spróbować. Tak czy owak, prosze spróbować w lecie. Moje letnie patyczki są już ślicznymi maluszkami (już jakiś czas podpędzam je na parapecie). Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Takim sposobem też rozmnażam róże,ale też i inne krzewy np krzewuszkę,
Lubię rozmnażać rośliny, szczególnie cieszą mnie róże i hortensje 🙂 Pozdrawiam i życzę sukcesów z roślinami 🙂