Tak, to prawda, że jakiś czas temu pisałam już o domowym rozmnażaniu róż, ale pojawiły się nowe fakty 🙂
Nie wiem czy to za sprawą iście afrykańskich upałów, czy tego, że moje “różane patyczki” były okaleczone przez grad, ale w tym roku dobra passa przy rozmnażaniu róż, niestety mnie ominęła. Staram się nie poddawać i ciągle próbuję, przywożąc i przynosząc do ogrodu coraz to nowe gałązki róż. Mimo usilnych prób, wynik był wciąż niezadowalający 🙁 Zgłębiłam, więc temat jeszcze bardziej 😉 Ku jasności umysłu, wszystko czego się dowiedziałam, wymienię tak jak się należy 😉
Chcąc zwiększyć swoje szanse przy ukorzenianiu róż, zadbaj o kilka dodatkowych rzeczy:
– umieszczając “patyczki” w ziemi, zrób tak, by jak największa liczba pączków (tych już istniejących lub potencjalnych) znalazła się pod ziemią. Jest wtedy szansa na to, że Twoja róża nie będzie krzaczkiem o jednej gałązce. Ja bardzo długo borykałam się z tym problemem, nie mogąc zrozumieć, dlaczego spora część moich róż przypomina literę”V”
– kolejna, podobno bardzo ważna czynność, zwiększająca szanse wypuszczenia korzeni, to zeskrobanie skórki z dolnej części gałązki, którą chcemy ukorzenić. By to zadziałało, trzeba usunąć skórkę ostrym nożykiem na wysokość ok 1-2cm.
– kolejna wskazówka dotyczy przykrywania ukorzeniających się gałązek. Żeby nie utrudniać sobie życia, trzeba porzucić myśli o małych tunelikach foliowych i zastąpić je szklanymi słoikami i/lub plastikowymi butelkami. Słyszałam opowieść pewnej Rosjanki, która twierdziła, że w ten sposób ludzie za naszą wschodnią granicą, ukorzeniają mnóstwo róż 🙂 Czyż to nie fantastyczne? Nie wiem jak, Was, ale mnie to szalenie kręci 🙂
I właśnie dlatego, mimo, że najlepszym okresem na rozmnażanie tych cudnych kwiatów, jest lipiec, jutro znów przystąpię do działania. Bo przecież to fascynujące, móc patrzeć na swoją własnoręcznie powołaną do życia różę 🙂 Patrzeć jak rozwija kolejne kwiaty i wąchać ją bezkarnie, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota 🙂
PS. Przedstawiam moją, najprawdopodobniej, różę Iceberg. Nakazałam jej ukorzeniać się w moim ogrodzie 31 sierpnia zeszłego roku. No i proszę, oto i ona 🙂 Moja czystobiała księżniczka 🙂 Po roku jej system korzeniowy pozytywnie mnie zaskoczył. Powędrowała, więc do większej donicy.
Milenko – witam 😛 – jak pisałam na O. nie udało mi się utrzymać moich patyczków różanych mimo, że wypuściły korzonki. To chyba przez upały…. i jakieś choróbsko się przyplątało :(. Ale przeczytałam nowe wskazówki i na pewno będę kontynuować próby – choć już niestety w przyszłym roku
Pozrawiam Aga – gusiarz “ogród do kwadratu”
Żeby lepiej się ukorzeniły można potraktować ukorzeniaczem.
Panie Januszu,tak właśnie robię 🙂 Pozdrawiam