Róże to przede wszystkim miłość mojej mamy, która ma do nich cierpliwość jak mało kto. To dzięki niej przekonałam się do uprawy tych kwiatów, mimo iż zawsze uważałam, że za dużo przy nich roboty.
Przycinanie, walczenie z mszycami, chorobami grzybowymi, okopywanie na zimę, to wszystko mnie odstraszało. No i jeszcze te kolce. Wszystko się jednak zmieniło. Około 3 lata temu, chcąc uszczęśliwić mamę i pokazać jej, że jeśli się czegoś chce od lat w ogrodzie, to należy sobie na to pozwolić. Zamówiłam 15 róż, tzw. mix. Usadziłyśmy je w rzędzie, na tle tuj. Umordowałyśmy się przy tym bardzo, bo trzeba było ściągać darń, ale było warto. Na dowód dołączam zdjęcia.
Dziś obliczyłyśmy, że wszystkich razem, czyli rabatowych, parkowych, pnących i miniaturowych, mamy 31. Trzeba przyznać, że robią wrażenie. Szkoda tylko, że nie znam ich nazw. Wyjątkiem jest moja ulubiona, którą zdiagnozowałam według oferty sprzedającego. To Casanova – piękna, chyba parkowa, w pąku żółta, po rozwinięciu troszkę jakby brzoskwiniowa, herbaciana. Ma bardzo duże kwiaty, no i ten trudny do określenia kolor. Jest po prostu piękna.
Druga moja ulubiona ma duże, kremowe kwiaty, w środku pąka ciemniejsze, po parę na pędzie i do tego duże, ciemnozielone liście. Pachnie raczej słabo. Chyba jest to Schopin. Jego wzrost jest mocny, tak jak jego odporność na choroby.
Ciekawostką wśród róż w moim ogrodzie jest róża pnąca, kupiona jako żółta. Dziś, już drugi rok z rzędu, każdy jej kwiat ma inną barwę – od całkowicie żółtych, przez herbaciane, różowe. I wszystko to na jednym krzaku. W środku kwiatu ma ćwierćrozety, pędy bardzo sztywne, silne i grube. Kwitnie raz. Według moich danych, pochodzących z internetu jest to odmiana Alchymist z 1956 roku.
A tutaj niektóre z reszty moich róż, którym zdążyłam zrobić zdjęcia
Zaglądam do Pani pięknego, dojrzałego ogrodu. Część różana jest mi szczególnie bliska – koło tych kwiatów nie można przejść obojętnie. Alchymist to jedna z moich ulubionych odmian – zachwycająca gra kolorów! 🙂 Pozdrawiam!
Witam serdecznie “u mnie”. Bardzo się cieszę, że Pani tu zagląda. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.