Śliwę Pissardi mam w swoim ogrodzie już od dawna 🙂 Początkowo, usilnie ją przycinałam, by nadać jej koronie okrągły kształt, jednak z czasem, postanowiłam dać jej spokój. Od tej pory korona znacznie się zwiększyła, a samo drzewko stało się mocnym akcentem, na tle zielonych sosen.
Moje drzewo lubię nie tylko za kolor, delikatne kwiaty, ale i za bezproblemowość. Mało jest takich roślin, dlatego, jeżeli poszukujecie niewielkiego drzewka, o wyrazistej kolorystyce, które nie będzie przemarzało, kupcie do swojego ogrodu właśnie tę roślinę. Jej dodatkową zaletą jest duża wytrzymałość na suszę. No i te kwiaty 🙂 Wiosenny, pachnący, różowy obłok wabi wszystkie pszczoły z okolicy 🙂
Śliwy Pissardi sprzedawane są zazwyczaj jako formy szczepione na pniu, choć zdarzają się i takie, w formie krzewu. Zdecydowanie polecam te szczepione i to jak najwyżej. Chcąc kupić drzewko mające pień powyżej 1,50 cm, trzeba się sporo naszukać, ale warto 🙂
Śliwa ta doskonale nadaje się jako soliter lub jako drzewko alejowe. Dobrze znosi zanieczyszczenia powietrza i upały. Odpowiada jej każda ziemia ogrodowa. By liście dobrze się wybarwiły, drzewo potrzebuje słonecznego stanowiska. Ze względu na plastyczność młodego pnia, warto go obstawić palikami, by wiatr go nie wygiął w nieodpowiedni sposób.
Śliwa Pissardi jest drzewem odpornym na szkodniki i choroby grzybowe. W moim ogrodzie jedynym momentem, w którym muszę użyć oprysku, (na szczęście na niewielką skalę) jest wiosenny atak mszyc. Przez resztę okresu wegetatywnego, drzewko jest “bezobsługowe” 🙂
Z tym, ze na zdjeciach jest sliwa PISSARDI. Sliwa dziecieca ma inne liscie.
Dziękuję za trafne spostrzeżenie 🙂 Oczywiście zmienię tytuł 🙂 pozdrawiam