Mam wrażenie, że we wszystkich ogrodach są mniejsze lub większe kawałki ziemi, na które promienie słoneczne prawie wcale lub rzeczywiście wcale nie docierają. Takie zakątki traktowane są zazwyczaj po macoszemu. Właściciele ogrodów nie wiedzą jak mogliby sensownie je zagospodarować, bo przecież “nic tam nie urośnie”. To bzdura! Wśród roślin jest duża grupa takich, dla których promienie słońca są całkowicie lub w dużej mierze zbędne.
Z takich gatunków można stworzyć ciekawe kompozycje, zarówno na małym skrawku ziemi, jak i porządnym połaciu. Zaskakujące jest to, że spacerując po lesie lub jakimkolwiek parku, podziwiamy cieniste zakątki, ale u siebie nie potrafimy takich stworzyć. A przecież nie jest problemem wykorzystać pnie dorosłych drzew i posadzić przy nich bluszcze.
Szerzej, wokół nich stworzyć klimatyczne rabaty z funkiami, paprociami czy żurawkami.
Doskonałe do tego celu są również brunnery, pulmonarie i tawułki chińskie, japońskie i Arendsa.
Wśród większych roślin nadających się do cienia są hortensje i parzydła. W półcieniu dobrze będzie się czuła większość iglaków, poza niebieskimi i żółtymi, które do wybarwienia potrzebują słońca.
Pod koronami drzew, zwłaszcza iglastych, pięknie będą rosły rododendrony. Planując nasadzenia w cieniu, nie możemy zapomnieć o konwaliach, roślinach zadarniających: runiance, barwinku, dąbrówce i kopytniku.
Mając do obsadzenia cienisty brzeg oczka wodnego i dużo miejsca, możemy pokusić się o rodgersję kasztanowcolistną lub pierzastą.
W miejscu wilgotnym i zacienionym poradzi sobie również bukszpan.
A teraz przykłady udanych aranżacji cienistych miejsc w ogrodzie:
Myślę sobie, że mogłabym mieć w 100% zacieniony ogród 🙂 i byłoby fajnie 🙂
cudne zdjęcia z duszą; zapraszam do mnie na foto i wpis o tawułkach i tawułach http://www.blog.pl/blog-jestemsobieogrodniczka_blog_pl/?p=56 pozdrawiam