Mimo moich tęsknot i wrażeń, że idzie ku lepszemu-wiosennemu, zima jednak trzyma na całego, więc dziś temat nadal zimowy.
Może kwestia, którą tu opiszę nie jest dla wielu odkrywcza. Są na pewno też tacy, którzy tego nie wiedzą i do nich zaliczałam się do niedawna i ja. Rzecz dotyczy zabezpieczania na zimę traw ozdobnych.
To, że jesienią należy wszystkie liście traw ozdobnych, związać i pozostawić do wiosny, każdy pewnie wie 🙂 Ale czy zgadniecie jaki jest drugi powód takiego działania? I tutaj jest właśnie pies pogrzebany 🙂 W moim ogrodzie zawsze związuję miskanty i rozplenice, przede wszystkim po to, by wiosną nie mieć całego trawnika zasłanego suchymi, potarganymi przez wiatr tymi właśnie liśćmi. Sposób się sprawdza – jest czysto. Jest, jednak jeszcze jeden powód, tego całego zamieszania. Chochoły z traw chronią korzenie tych właśnie roślin przed nadmiarem wilgoci, sprzyjającemu zimowemu wymarzaniu tych roślin. Kiedy tego jeszcze nie wiedziałam i nie związałam mojej rozplenicy japońskiej, wiosną zauważyłam, że środek rośliny jest martwy. Wydaje się przecież, że do środka mróz nie powinien docierać tak łatwo jak na obrzeża rośliny. Okazuje się, że moja jesienna nadgorliwość i podlewanie traw, obróciło się przeciwko nim 🙁
Jest jeszcze trzeci powód, dla którego cieszę się, że moje trawy są na zimę związane 🙂 Jest to rzecz jeszcze nie sprawdzona w 100%, jednak wiele wskazuje na to, że takie trawne chochoły, stają się w czasie zimy dobrym schronieniem dla drobnych ptaków. Oczywiście dotyczy to chochołów mających bezpieczną wysokość, czyli tych z miskantów olbrzymich. Ich wysokość wydaje się być bezpieczną dla ptaków.
Witaj. Bardzo ciekawy blog. Podobno dobrym sposobem na zabezpieczenie traw na zimę jest nałożenie na nie dużej butelki po wodzie z odciętym dnem – żeby zimą nie wygniwały. Ale to uniemożliwia niestety dostęp ptaszkom.
Pozdrawiam 🙂